Prawdziwa Włoska Pizza
Było chyba koło godziny 14, jak wyszliśmy w poszukiwaniu włoskich smaków. W pobliżu hotelu było parę knajpek, ale to były raczej fast foody, a naszym celem była Ristorante a nie jakiś fast food :) Szliśmy zatem uliczkami i kręciliśmy nosem. Doszliśmy do jakiejś stacji Metra i stwierdziliśmy, że pojedziemy w ciemno i wysiądziemy gdzieś i to na pewno będzie dobre miejsce, z restauracją rodzinną, stolikami na zewnątrz i tym wspaniałym włoskim powietrzem.
Mieliśmy tu ciekawą przygodę :) ponieważ zostawiłam w pociągu okulary to postanowiłam sobie kupić jakieś po taniości. Sklepik w metrze wydał się idealnym miejscem :) Oglądałam okulary, a w tym czasie Paweł walczył w biletomatem.
Kobieta w kiosku była ucieszona, że ktoś coś u niej ogląda, ale od zakupu odwiodła mnie cena (€19,90) i dwucentymetrowa warstwa kurzu na okularach :D Poszłam więc do biletomatu i zastanawialiśmy się wspólnie jaki bilet nam najbardziej będzie odpowiadał. Padło na 24-godzinny z dowolną ilością przesiadek. Po chwili kobieta z kiosku pół-angielskim pół-włoskim zakomunikowała, że biletomat się popsuł i wskazała gdzieś palcem. Myśleliśmy, że jakiś inny biletomat, ale okazało się, że chciała nam je sprzedać :D ... oczywiście biletomat działał :)
Gdzieś wysiedliśmy, gdzieś się przesiedliśmy a decyzje podejmowaliśmy na zasadzie "teraz idziemy za tą laską w różowym", "a teraz za nim" ;)
Byliśmy już mocno głodni na jednym paskudnym crossain'cie w samolocie i postanowiliśmy pojechać autobusem i wysiąść, gdy zobaczymy potencjalne miejsce na restaurację. Zachęciły nas małe uliczki "takie włoskie" i z włoskimi flagami, więc wyparowaliśmy z autobusu za jakąś Azjatką. I tak trafiliśmy do China Town :)