Byliśmy w Malpensie około 11, dość długo próbowaliśmy się odnaleźć na lotnisku - te strzałki mają jakieś dziwne!:)
Znalazłam tam jakąś mapę - sklepów jakiegoś BOGGI czy czegoś, ale na szczęście była całkiem sensowna więc można było z niej swobodnie korzystać. Do Mediolanu mieliśmy w planach jechać pociągiem, który podobno miał kosztować jakieś grosze, a kosztował 7 eurasów. Podeszliśmy do automatu z napisem "Fast Ticket", oczywiście bez gotówki ;-) Ten ich szybki system zawieszał się non stop (przynajmniej w angielskiej wersji) a czasem miał tylko włoską wersję;-) Gdy już udało nam się z nim porozumieć i przyszło do płacenia, to zauważyliśmy, że przyjmuje tylko gotówkę :))) zniechęceni poszliśmy szukać autobusu. Po drodze zauważyliśmy, że mają tam wypożyczalnię samochodów za 9,90 Eurasa za dzień, co by nam się okrutnie kalkulowało i dało jakąś większą swobodę - szczególnie, że Paweł chciał zwiedzać Bergamo, ja Mediolan, a mieliśmy na to niecałe 2 dni... Okazało się jednak, że nie mają wolnych samochodów, więc kłopot z głowy :P
Nie pamiętam już dlaczego wróciliśmy do pomysłu Train Ticket - tym razem wypłaciłam kasę z bankomatu więc mogliśmy zaszaleć :D ... i nie pamiętam co tym razem w tym biletomacie nas zniechęciło.... jednym, drugim i trzecim :)
Spojrzeliśmy po chwili, że tuż za biletomatami są drzwi, które prowadzą do prawdziwych kas, z prawdziwymi ludźmi i bez prawdziwych kolejek:-) w 30 sekund ogarnęliśmy bilety i jeszcze nas Pani poinformowała który peron :) A bilety były o €0,50 TAŃSZE! Cudownie! To się nazywa FAST TICKET!
Wjeżdżamy do Mediolanu - dworzec kolejowy - był ogromny!
Wsiedliśmy do pociągu i zauważyłam kasownik, taki biletowy, więc skwitowałam, że chyba trzeba je skasować (szczególnie, że mają strzałki z napisem, który można było sobie wyobrazić jako "skasuj z tej strony"). Niestety bilet się nie chciał skasować i przystresowaliśmy się, że jak będzie kontrola, to będzie się trzeba tłumaczyć. Okazało się później, że przychodzi Pan konduktor i go przedziurkowuje :-))))))))
Wysiedliśmy na dużym zabytkowym dworcu w Mediolanie. (Wow!) Pognaliśmy do Hotelu, który był niedaleko. Odsapnęliśmy i uznaliśmy, że najwyższy czas na obiad. Cel? Prawdziwa Włoska Pizza.