Następnym punktem wycieczki był Udaipur, ze świątynią Jagnat i Sztucznym Jeziorem. Praktycznie wszystkie hotele dawały nam możliwość podziwiania panoramy miasta z tarasu na dachu. Szczególnie uroczym miejscem był właśnie taras w Udaipurze, gdyż było to chyba pierwsze "żywe" wieczorem miasto. Z daleka słychać było hinduską muzykę, nad głowami rozsypane były liczne gwiazdy, a przed oczami mieliśmy światła ulic i jakiś piękny, oświetlony pałac, którego niestety nie zwiedziliśmy. Tam udało nam się zrealizować nasz pomysł z kinem. część grupy została w hotelu, a druga część pojechała z Rajem na film "Kuch khati, Kuch meethi". Nie mieliśmy problemu z doszukaniem się sensu filmu. Po jego obejrzeniu wiedziałam już, dlaczego Indie produkują najwięcej filmów na świecie. Jeśli są to filmy oparte na jednym schemacie miłosnych uniesień, które może zrozumieć byle-jaki turysta, to naprawdę nie trudno tworzyć takie scenariusze.